Skończył się rok szkolny, przyszło astronomiczne lato i oczywiście zepsuła się pogoda. Mimo, że aktualnie aura nie zachęca do hasania na zewnątrz w kąpielówkach, wielu z Was na pewno na wakacje się wybierze (czego szalenie zazdroszczę, ponieważ ja na swoich już byłam, a jak wiadomo zawsze lepiej jest być przed urlopem, niż po). Kierunki i formy odpoczynku są bardzo różne. Ale pytanie jedno – co jeść, żeby z urlopu nie przywieźć nadbagażu w postaci dodatkowych kilogramów?
Jedzenie w drodze
Kiedy przygotowujemy się do podróży warto pomyśleć o tym, co będziemy jeść podczas dojazdu na miejsce. Jeśli o to nie zadbamy, może okazać się, że na stacji benzynowej jedyną "sensowną" opcją będzie hot – dog lub zapiekanka, a podczas organizowanej wycieczki dostaniemy małą kanapeczkę, która nie zaspokoi naszego apetytu. Dlatego warto przygotować sobie jedzenie - łatwe do transportu i nie brudzące jakoś bardzo nas czy naszych współpasażerów. Sprawdzą się tutaj kanapki - polecam z usmażoną sauté piersią z kurczaka zamiast schabowego w panierce lub twarogiem, jajkiem czy mozzarellą i oczywiście warzywami, ale takimi odpornymi na zgniecenia, np. papryka, ogórek czy rzodkiewka oraz sałaty czy inne szpinaki. Gotowe hummusy, wafle ryżowe, kefiry, pudełka z pokrojonymi owocami, mieszanki orzechów albo dobrej jakości kabanosy będą dobrym wyborem. Nie trzeba dużo zachodu, żeby wziąć ze sobą coś fajnego.
Wczasy all inclusive
Dojeżdżamy na miejsce no i bach, jedzenie od rana do wieczora na wyciągnięcie ręki! To chyba zmora każdego, kto stara się dbać o linię. No bo kurcze, jestem na urlopie, w końcu nie muszę siedzieć godzinami w kuchni, żeby zjeść pyszności, no i ten wybór. Nic dziwnego, że osoby, które na co dzień trzymają restrykcyjną dietę przywożą z wakacji dodatkowe kilogramy. Do tego wszystkiego należy podejść bardzo zdroworozsądkowo. Wakacje są od tego, żeby wypocząć! Jedzenie tylko sałatek podczas gdy zaraz obok leży grillowane mięso, na które mamy straszną ochotę nie brzmi jak relaks. Warto jeść wszystko, na co ma się ochotę... Ale uwaga! Bardzo łatwo podczas stałego dostępu do jedzenia popaść w pułapkę podjadania. A tu zjem małe ciasteczko, a tu pójdę sobie jeszcze nałożyć makaronu i gdyby tak zebrać nasze "dzióbania" na jednym talerzu okazałoby się, że jest to całkiem pokaźna ilość jedzenia. Rada? Ustalić sobie ilość posiłków (np. 4) i nakładać sobie na raz tyle jedzenia, ile chcemy zjeść. To pozwoli nam kontrolować ilość, bo gdy zobaczymy ile mamy jedzenia na talerzu, to już nie oszukamy samych siebie, że przecież to jeszcze tylko jedna mała kiełbaska. A im mniejszy talerz wybierzemy, tym mniejszą ilością jedzenia się zasycimy (takie tam sztuczki optyczne). ;)
Lokalne jedzenie
Jeśli zastanawiacie się, czy kosztować potraw tradycyjnie przygotowywanych w danym kraju, bądź innym regionie Polski, bo nie chcecie przytyć, to mówię Wam, że nie warto. Oczywiście nie warto zastanawiać się, tylko jeść! Jestem zdania, że próbowanie różnych kuchni pozwala nam bardziej poznać kulturę, zaznać klimatu danego miejsca i poczuć się naprawdę wakacyjnie. Tu piszę nie tylko jako dietetyk, ale również jako miłośnik jedzenia. Bardzo lubię próbować nowych smaków i poznawać nowe połączenia składników, bo można z tego zaczerpnąć coś dla siebie. Na przykład z Sycylii przywiozłam pomysł na kuskus z groszkiem, miętą i cytryną, a z Indonezji pomysł na świeże soki, które tam się robi po prostu z wody i kawałka owocu w blenderze (mniej cukru i więcej błonnika, niż w zwykłym soku wyciskanym). Wiadomo – włoskie przepastne lody czy pizza z boczkiem i śmietaną lub spaghetti carbonara też są tradycyjnymi potrawami, tutaj znów odsyłam do rozsądku. Ja już podświadomie szukam zdrowszych propozycji z racji mojej profesji, ale też wiem, że po bardzo "ciężkich" posiłkach sama będę się czuła ciężko i nie umiem ich dużo zjeść, nawet na urlopie. Dla mnie zawsze najlepszą rzeczą na wakacjach jest jedzenie słodkich, pysznych owoców dojrzewających na miejscu. Mniam!
Picie
Pamiętajcie, że nic nie jest tak zgubne, jeśli chodzi o łatwe przyswajanie dużej ilości niepotrzebnych kalorii, jak słodkie napoje. Ja zawsze mówię moim pacjentom, że o wiele lepiej jest zjadać niż wypijać kalorie. Dlatego nie warto przesadzać z kolorowymi napojami, Coca colą, herbatami mrożonymi, lemoniadami czy nawet sokami - te świeżo wyciskane też mają sporo cukru. W litrze takich niby niewinnych napojów może ukrywać się go nawet 20-25 łyżeczek. Każda łyżeczka ma 20 kcal, a jak jest ciepło, jeden litr płynu zdecydowanie nam nie wystarczy. Sami sobie policzcie... Zamiast tego warto pić wodę, zwłaszcza w ciepłych krajach, gdzie jesteśmy narażeni na dużą jej utratę z organizmu podczas upałów. Butelka wody na wakacjach to rzecz obowiązkowa zawsze i wszędzie!
Aktywność fizyczna
Zawszę dziwię się jak to jest że na wakacjach jem dużo, a przyjeżdżam często nawet chudsza. I po chwili namysłu odpowiedź jest oczywista. Po prostu lubię wakacje aktywne. Na plaży potrafię wytrzymać góra trzy godziny, potem spacery, zwiedzanie. Obcowanie z naturą, chodzenie po górach czy ostatnio nawet wulkanach mi nie straszne. W dzisiejszych czasach nie trzeba specjalnie obliczać przemierzonych kilometrów, wystarczy odpalić wszystko mierzącą aplikację na smartfonie. Muszę się przyznać, że kiedy nie mam urlopu i normalnie pracuję, mało kiedy udaje mi się osiągnąć zalecane dziesięć tysięcy kroków dziennie. Natomiast podczas wakacji sytuacja zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i zdecydowanie nadrabiam kilometry. Dlatego jeśli tylko lubicie tego typu odpoczynek, to jest najlepszy przepis na zdrowe wakacje. Kilkugodzinny spacer brzegiem morza brzmi bardzo romantycznie, a dzięki niemu można bez wyrzutów sumienia zjeść równie romantyczną kolację.
Podsumowując, wakacje są od tego, żeby wypocząć. Nie warto się głodzić i sobie żałować, ale gdzieś tam z tyłu głowy trzeba pamiętać, że dodatkowe kilogramy po przyjeździe jeszcze bardziej utrudnią zderzenie się z powrotem do rzeczywistości. A nie warto utrudniać sobie życia :)
Pozdrawiam, Wasz naczelny dietetyk Magdalena Sierny
Chciałbyś pisać bloga? Napisz do nas: [email protected]
Magdalena Sierny
Magdalena Sierny jest magistrem dietetyki i edukatorem żywieniowym, absolwentką Wydziału Lekarskiego CM Uniewersytetu Jagiellońskiego. Szczególnie interesuje się żywieniem kobiet ciężarnych i karmiących oraz wspomaganiem żywieniowym w chorobach. Prowadzi poradnię dietetyczną "Diety i maszkiety" w Rybniku oraz warszaty edukacyjne.
Redakcja Rybnik.com.pl nie odpowiada za treści oraz materiały publikowane przez użytkowników platformy blogowej. Treści i materiały publikowane przez Użytkowników stanowią prywatne opinie Użytkowników, za których publikacje Redakcja nie ponosi odpowiedzialności.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
~Andrzej Zygmunt 2018-07-02
09:54:48
Brawo Pani Magdaleno!Jak najwiecej tak pozytecznych i tresciwych blogow!
~mars 100 2018-07-02
21:50:34
Pani Magdaleno prosimy o więcej.