Wieści z Himalajów

Przypomnijmy, grupa alpinistów naszego regionu wyruszyła by zdobyć swój pierwszy ośmiotysięcznik w zeszły poniedziałek (czytaj więcej).

Na bieżąco o postępach wyprawy otrzymujemy wiadomości od jednego z uczestników – Irka Wolanina. Jak na razie udaje się utrzymać komunikację za pomocą poczty elektronicznej. - Może piszę trochę niespodziewanie bo juz miało nie być neta, ale ta miejscowość rozrasta się w strasznym tempie i są tutaj kafejki internetowe – pisze o wiosce Nylyam Wolanin.

Oto fragmenty korespondencji z wyprawy:

„Dzisiaj jechaliśmy bardzo długą dolina, ponad 30 km ciągle do góry. Wciąż kręta droga, która momentami opadała kilkaset metrów w dół. Były takie chwile, kiedy widzieliśmy z autobusu dno wąwozu. Aż w końcu po kilku godzinach dojechaliśmy do "nylyam"( dalej nie wiem jak sie to pisze). Według naszych altimetrów położone jest +/- na 3700 m.n.p.m.

Po obiedzie zrobiliśmy mały treking w celu poprawienia aklimatyzacji, doszliśmy nietrudną granią do ok. 4300 m.n.p.m. Jutro planujemy wyjście na 6-8 godzin i byłoby super gdybyśmy osiągneli 4500 m.n.p.m.

(...)

Już po kolacji i grze w koszykówkę, tzn. chłopaki próbowały grać, zrobiłem im kilka zdjęć, ale dla nas na tej wysokości to zabójstwo!!!

Nasz oficer łącznikowy przydzielony przez armię Chinskiej Republiki stwierdził dziś, że jutro wyruszamy do Tingri!!! Sprawa stanęła ostro, znaczy się my nie jedziemy potrzebujemy jeszcze jeden dzień „klimy”.

Mnie lekko pobolewa głowa z powodu tej wysokości i musze się nawadniać jak oszalały żeby utrzymać nasycenie krwi tlenem na odpowiednim poziomie. Tak po za tym, to ciągnie się to potwornie, ale już wiem ze wyprawa będzie niezła. Pomimo tak dużej grupy uczestników jeszcze nie było sytuacji awaryjnej.

(...)

Ogólnie dobrze, nastroje ok.”