Dzień ponownie jest dłuższy niż noc. Światło zaczyna wygrywać z ciemnością. Dobro ze złem, a życie ze śmiercią. Okres Wielkiej Nocy, który tradycyjnie – … i zgodnie z ustaleniami Soboru Nicejskiego - obchodzimy w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca (po 21. marca), obfituje w wiele zapożyczeń. Jest też to okres w którym życzymy sobie wiele wspaniałych rzeczy, w tym i wzajemnej życzliwości.
O życzliwości jeszcze będzie. Zacznę od świątecznej tradycji i charakterystycznych dla tego okresu zapożyczeń. A jest ich wiele, począwszy od terminu, pokrywającego się z czasem nadejścia Jaryły i żegnania się z Marzanną, czyli słowiańskim Jarym Świętem, które – a jakże! – odbywało się w pierwszy dzień wiosny. Nasze tradycyjne „pisanki” (drapanki, kraszanki, oklejanki), „zajączek wielkanocny” czy choćby “Śmigus-dyngus” to kolejne zapożyczenia z pogańskiej obrzędowości, które na stałe wpisały się w tradycję Chrześcijańskiej Wielkiej Nocy.
Święta to również czas składania sobie wzajemnych wizyt, a chodzenie po dyngusie - kolejne zapożyczenie - zawsze wiązało się z sowitym poczęstunkiem w postaci dobrego jadła i przedniego trunku. Wizyta taka naturalnie nie mogła rozpocząć się bez prezentów, którymi najczęściej były właśnie kraszanki. Zresztą te można wykorzystać i do innych celów. Ze zdziwieniem, jakiś czas temu odkryłem, że niewiele osób na Śląsku zna tradycję „walatki”, która tyle radości przynosiła zawsze przy naszym stole w czasach mojego dzieciństwa. Pomieszanie pogańskich obrzędów z symboliką chrześcijańską jest równie częste, jak niepamięć o ich rodowodzie. To może i dobrze …, bo o ile współcześnie religia staje się przyczyną różnych podziałów, to właśnie tradycja może okazać się ważnym i potrzebnym dziś społecznym spoiwem. Nawet jeśli, w jakiejś części, jest zapożyczona.
Święta w tym roku, pomimo wiosennego przebudzenia będą jednak inne. W tym roku nie będzie możliwe bieganie po wsi z upojonym alkoholem kogutem przywiązanym do wózka („Kurek Dyngusowy”), trudna będzie również organizacja pogrzebu „żuru i śledzia”... - to zresztą tradycje mało znane w Rybniku, więc może i straty dużej nie będzie. Będzie trzeba jednak świętowanie rozpocząć bez tradycyjnej święconki, bo i święcenie pokarmów nie może przyjąć znanej sobie formy. Być może “chodzenie po dyngusie” - określane na lubelszczyźnie, jako tzw. “lejos” - jest możliwe przy użyciu nowych technologii, ale jedno jest pewne: takich świąt, jak w tym roku, nie pamięta nikt!
Wszystko za sprawą koronawirusa, którego w te święta zapożyczyliśmy z Chin. Siłę ma on niezwykłą, bo trzeba ją mieć żeby móc oddziaływać na tradycję. Szczególnie tu, w Polsce. Wirus ten ma wiele negatywnych skutków, które zwłaszcza teraz - w świątecznym okresie - jakoś bardziej są odczuwalne. Jednak są i pozytywne skutki. Od pewnego czasu obserwuję wiele przejawów ogromnej wzajemnej życzliwości. W związku z zagrożeniem epidemicznym wiele osób zaangażowało się w pomaganie innym. Wolontariusze szyja maseczki wspierając zarówno medyków, jak i swoją społeczność lokalną. W ramach pomocy sąsiedzkiej seniorzy mogą liczyć na zrobienie zakupów bez wychodzenia z domu. Są też tacy, którzy gotują obiady i dostarczają je chorym, którzy nie mogą ani zrobić zakupów, ani sobie nic ugotować. Jest wiele przykładów życzliwości o której mówię. I to nie jest tak - chciałbym to wyraźnie podkreślić - że przez epidemią jej nie było. Ona była cały czas obecna pośród nas i w nas, nie musieliśmy jej od nikogo zapożyczać. Tyle tylko że pośpiech dnia codziennego - jak mi się wydaje - sprawił, że o niej trochę zapomnieliśmy.
A warto pielęgnować życzliwość. Nie tylko od święta, nie tylko przy okazji zagrożenia epidemicznego. Warto pielęgnować życzliwość każdego dnia: w domu, w sklepie, na ulicy..., bo pomaganie innym to tradycja równie piękna, jak nasze pisanki.
Składając sobie tradycyjne świąteczne życzenia, życzymy sobie zdrowych, pogodnych, rodzinnych i pełnych - właśnie - życzliwości świąt. Ja chciałbym się dołączyć do tych wszystkich życzeń. Czas jest taki, że rodzinne i tradycyjne święta muszą zderzyć się z oczywistymi ograniczeniami. Życzę jednak wszystkim Państwu - ale i sobie - dużo zdrowia, tak potrzebnego dziś. Życzę również aby ten aktywowany na początku marca wirus życzliwości został z nami na dłużej! Dużo dłużej niż koronawirus, bo tradycje - niezależnie skąd pochodzą - mamy piękne i warto o nich pamiętać!
Wszystkiego dobrego!
Chciałbyś pisać bloga? Napisz do nas: [email protected]
Grzegorz Głupczyk
Społecznik, mediator i edukator. Doktor nauk społecznych. Prezes Fundacji DOBROstka. Rybniczanin.
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu Rybnik.com.pl nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Redakcja Rybnik.com.pl nie odpowiada za treści oraz materiały publikowane przez użytkowników platformy blogowej. Treści i materiały publikowane przez Użytkowników stanowią prywatne opinie Użytkowników, za których publikacje Redakcja nie ponosi odpowiedzialności.