Lokatorzy bloku przy Borki: mieszkamy na czadowej bombie! Co musi się stać, by problem mieszkańców został rozwiązany?

Z pytaniem o sposób doboru tych konkretnych Junkersów zwróciliśmy się do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku, gdzie dowiedzialiśmy się, że to nie ZGM dokonywał ich wyboru. 

- Zamawiający w dokumentacji przetargowej opisuje urządzenia parametrami technicznymi. Dokumentacja projektowa w swojej treści nie może wskazywać znaków towarowych, patentów lub źródła, które charakteryzuje produkt, co mogłoby doprowadzić do uprzywilejowania lub wyeliminowania urządzenia. W związku z powyższym w żaden sposób Zamawiający nie może narzucać wykonawcy wyboru producenta lub modelu urządzenia — czytamy w odpowiedzi.

Co więcej, Zdzisława Meronka zapewnia nas, a tym samym mieszkańców feralnego bloku, że piecyki zostały zamontowane profesjonalnie i zgodnie z procedurami.

- Wszystkie gazowe podgrzewacze wody zostały zainstalowane zgodnie z zatwierdzoną dokumentacją projektową i wydanym pozwoleniem na budowę. Gazowe podgrzewacze wody zostały zainstalowane i odebrane przez osoby z odpowiednimi kwalifikacjami i uprawnieniami sanitarnymi, co zostało potwierdzone stosownym protokołem odbioru końcowego dla całego zamierzenia inwestycyjnego. Dobór systemu zbiorczego odprowadzania spalin i podgrzewaczy gazowych JUNKERS WT 14AM1 został uzgodniony z producentem systemu na etapie prowadzonych prac budowlanych — informuje.

Mieszkańcy wskazują absurdy. ZGM nie widzi problemu

Mieszkańcy twierdzą, że ich zdrowie i życie jest od kilku lat zagrożone, a problem ciągle bagatelizowany.

- Problemem jest to, że jak sąsiadka na 1 piętrze bierze prysznic, to na 3 i 4 piętrze czuć spaliny. Wezwaliśmy ponownie służby, okazało się, że są nieszczelne przewody kominowe. Zamiast naprawić to porządnie, to przyszedł pan z kilkudziesięcioma piankami montażowymi i zapiankowali to. Tak wygląda usuwanie awarii — słyszymy.

- Przychodzi kominiarz i mówi, że te piecyki nie mogą być tak zamontowane, ale protokołów nie chcą nam wystawiać. Dostajemy absurdalne zalecenia typu: proszę nie spać w salonie, proszę mieć otwarte okna, proszę odłączyć okap kuchenny, który sam ZGM montował w każdym mieszkaniu. To wszystko jest śmieszne. My nie możemy doprosić się żadnych protokołów kontroli, jeżeli ona już jest, a ZGM twierdzi, że kontrole są bez uchybień — zauważa zirytowany mieszkaniec.

Przewlekłe i częste choroby dzieci, czy bóle głowy, to dla mieszkańców coś normalnego. Jednak dopiero niedawno skojarzono to z niepoprawnie działającymi przewodami wentylacyjnymi.

- Drapie mnie w gardle od dłuższego czasu. Jak wyjdę na powietrze, to jest ok. W zeszłym tygodniu byłam kilka dni poza domem i było dobrze, wróciłam do domu i znowu to drapanie w gardle. Poszłam do lekarza, który od razu zasugerował, że mogą to być kwestie podtruwania. Skierowała mnie na badania dwutlenku węgla w organizmie. Jednak we krwi to stężenie może być minimalne, a objawy będą właśnie takie jak przewlekłe choroby dzieci, bóle głowy, czy drapanie w gardle. Skierowana zostałam na bardziej specjalistyczne badania — słyszymy od młodej kobiety mieszkającej w feralnym bloku.

Czy na ulicy Borki musi dojść do tragedii, aby ZGM, czy UM Rybnika zajęli się rozwiązaniem problemu z wentylacją? To pytanie zadają niezmiennie od 4 lat mieszkający tam ludzie.

Sytuacja jest poważna, więc do tematu będziemy wracać.